James Bond i jego samochody
W każdym, nowym odcinku serii z Jamesem Bodem ważne są: która aktorka zagra u jego boku i jaki nowy samochód otrzyma Agent Jej Królewskiej Mości.
Dla fanów Bonda najbardziej ekscytujący jest Aston Martin DB5 z filmu „Goldfinger”. To niedościgniony wzór pojazdu na każdą okazję – może strzelać z karabinów maszynowych, wylewać za sobą olej, wyrzucać stalowe kolce, zmieniać tablice rejestracyjne (bardzo przydatne w dzisiejszych czasach fotoradarów) i ma fotel katapultujący niechcianego pasażera (polecamy niektórym małżeństwom).
W innych odcinkach serii pływający pod wodą Lotus Esprit („Szpieg, który mnie kochał”) czy latający AMC Hornet, który wzbił się w przestworza z przeciwnikiem Bonda – już nie zrobiły takiego wrażenia. Producenci pojazdów zabiegali o względy twórców tej serii filmowej, gdyż reklama zawsze się przyda. W przypadku filmów z Bondem sukces był gwarantowany. By nie być posądzonym o niecne konszachty z przemysłem motoryzacyjnym, twórcy filmów podsuwali też Bondowi śmiesznego Citroëna 2CV, ciężarówkę Kenworth, a nie tylko sportowe BMW Z3 czy luksusowe BMW 750iL.
Po erze pojazdów BMW wrócił pomysł promowania rodzimej, brytyjskiej motoryzacji, która – nie wiedzieć czemu – znajdowała się w opałach. Bond przesiadł się do Aston Martinów i wszystko wróciło do normy.