Pojazdy elektryczne czerpiące prąd z ogniw paliwowych badane są już od kilkudziesięciu lat, ale w ostatnim czasie było o nich jakby ciszej. Dopiero podczas ostatniego salonu samochodowego w Paryżu, Toyota zaanonsowała gotowe do produkcji FCV, które ma być sprzedawane w Japonii już wiosną przyszłego roku, a w USA i Europie kilka miesięcy później.

 

Nie ma wątpliwości, że w dalszej przyszłości w motoryzacji zatriumfuje napęd elektryczny, bo kopalnych węglowodorów zabraknie, a biopaliwa nie pokryją pełnego zapotrzebowania. Napęd ten może posiłkować się bateriami, ogniwami paliwowymi oraz może być hybrydowy. Z tych rozwiązań tylko pojazdy „na baterie” są oferowane przez kilku producentów, jednak nie cieszą się popularnością. Choć technicznie auta elektryczne są dość proste i bardzo sprawne, minusem jest niewielka pojemność elektryczna współczesnych akumulatorów oraz, w przypadku tych najbardziej wydajnych, ich wysoka cena.

W rezultacie samochody elektryczne są obecnie bardzo drogie i mają niewielki zasięg, a w praktyce nadają się tylko do eksploatacji miejskiej, w małej odległości od gniazda ładowania (najczęściej nocnego, ze względu na znaczny czas trwania tej operacji). Paliwa ropopochodne zaś wygrywają, gdyż są ciągle względnie tanie, ale przede wszystkim – można ich zabrać do zbiornika wystarczająco dużo (w przeliczeniu masy i objętości na energię), by zapewnić wystarczającą autonomię pojazdu.

Wniosek jest taki, że lepszym rozwiązaniem byłoby produkowanie elektryczności w samochodzie, co pozwoli na zastosowanie tylko niewielkiej i stosunkowo lekkiej baterii. Ogniwa paliwowe zasilane wodorem mają tę dodatkową zaletę, że wytwarzanie energii elektrycznej w procesie syntezy tlenu i wodoru skutkuje produkcją „spalin” w postaci wody destylowanej.

Współczesne technologie pozwalają już zbudować samochód elektryczny zasilany ogniwem paliwowym, który będzie bardzo konkurencyjny wobec aut z silnikiem cieplnym pod względem bieżących kosztów i wygody eksploatacji, osiągów, zasięgu na jednym tankowaniu, a nawet trwałości. Niestety, jego cena będzie nadal zaporowa (czemu obecnie chce zaprzeczyć Toyota), a poza tym pozostaje do rozwiązania jeszcze kilka innych problemów.

W ciągu ostatnich lat obiecujące auta osobowe lub autobusy zasilane ogniwami paliwowymi przedstawiły prawie wszystkie czołowe koncerny samochodowe. Niektóre z tych pojazdów dopuszczono do ruchu i trafiły one do flot testowych, jednak na tym poprzestano – tylko Toyota ma być wyjątkiem. Dlaczego nastąpiło widoczne spowolnienie rozwoju tej technologii?

Jerzy Dyszy

Więcej na ten temat przeczytają Państwo w "Auto Moto Serwisie" nr 11-12/2014